Kobieta urodziła dziecko, jest na urlopie macierzyńskim. Nie ma pomocy od męża, ona sama jest z dzieckiem, z domem, może nawet pracuje na pół etatu. Rozwiązuje wszystkie pojawiające się problemy plus - roszczenia męża. A kobieta podejmuje dla siebie trudną decyzję, że we wszystkich równych warunkach bez męża będzie jej łatwiej.
Tanatofobia to lęk przed śmiercią. Choć wiele osób obawia się odejścia z tego świata, to jednak obawa ta najczęściej nie przeszkadza im w codziennym funkcjonowaniu, może nawet sprawiać, że bardziej świadomie żyją. Niekiedy jednak lęk przed śmiercią staje się tanatofobią - przybiera zbyt duże nasilenie i wymaga pomocy. Tanatofobia rzadziej występuje u seniorów po 65. roku życia niż wśród młodszych osób. Spis treściTanatofobia: przyczynyTanatofobia: objawyTanatofobia: leczenie Tantofobia to wyraz, który powstał z połączenia dwóch greckich słów - "thanatos", czyli śmierć i "phobis", czyli strach. Obawy dotyczące śmierci towarzyszą wielu ludziom we wszystkich kulturach. W końcu, mimo że niektórzy wyznają różne religie, tak naprawdę nie wiadomo, co dzieje się z człowiekiem, który umarł. Trudno zrozumieć, że jednego dnia ktoś może oglądać ulubiony serial, zjeść kolację, położyć się spać, a następnego dnia zniknąć. "Ktoś tutaj był i był/a potem nagle zniknął/i uporczywie go nie ma", jak pisała Wisława Szymborska. Żyjemy w świecie, w którym, paradoksalnie, lęk przed śmiercią często przybiera formę unikania tego tematu. "Nie mów mi nic o chorobach", "Nie chcę o tym myśleć, nie psuj mi nastroju" - mówią niektórzy. I choć taka postawa oznacza rezygnację z myślenia o nieodłącznej części życia, nie musi budzić niepokoju. Inaczej, gdy ciągłe myślenie o śmierci staje się utrudnieniem w codziennym funkcjonowaniu. Freud uważał, że tanatofobia powstaje na skutek lęków, poczucia braku bezpieczeństwa, którego człowiek doświadczył w dzieciństwie. Tanatofobia: przyczyny Tanatofobia może być spowodowana różnymi przyczynami. Warto dodać, że każdy z podanych niżej czynników może na pewnym etapie życia tak naprawdę dotyczyć każdego, jednak dopiero gdy staje się zbyt intensywny, powinien niepokoić. 1. Obawa przed nieznanym Obawa przed zmianami, przed tym, czego nie znamy, towarzyszy człowiekowi przez całe życie, jednak jedną z największych niewiadomych stanowi właśnie śmierć. Co więcej, nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi i nie ma możliwości poznania jej tajemnicy przed odejściem z tego świata, nikt nie zda relacji, jak było. 2. Obawa przed życiem wiecznym Ta przyczyna tanatofobii dotyczy osób wierzących. Z jednej strony myśl o życiu wiecznym może stanowić dla nich nadzieję, że jednak ludzka egzystencja po śmierci się nie kończy, ale z drugiej - jak będzie ona wyglądała? Obawa przed grzechem, niezasłużeniem na zbawienie może prowadzić do braku radości życia ziemskiego. Paradoksalnie, to ateiści mogą czerpać więcej radości z życia, żyjąc w przekonaniu, że ma się je tylko jedno. Czytaj też: Żałoba po bliskich: 4 fazy rozpaczy Co się dzieje ze zwłokami w szpitalu? Objawy raka przed śmiercią: jak umiera się na raka? 3. Obawa przed cierpieniem Czasem lęk wiąże się nie tylko z samym momentem śmierci, ale możliwym poprzedzającym ją cierpieniem i znalezieniu się w sytuacji pozbawionej nadziei - gdy jedynym "wyjściem" z tego cierpienia jest właśnie śmierć, na nic innego nie można liczyć. Lęk przed groźnymi chorobami ma nawet swoją osobną nazwę - nozofobia. 4. Obawa przed rozstaniem z bliskimi Nieuniknioną konsekwencją śmierci jest pozostawienie bliskich. Szczególnie osoby bardzo uporządkowane mogą się obawiać, jak oni sobie poradzą bez ich codziennej pomocy. Źródłem tanatofobii może być też obawa przed pozostawieniem po sobie nierozwiązanych spraw, długów, które mogą sprawić bliskim kłopoty. Taki lęk szczególnie często pojawia się też u młodych rodziców - np. ciężko chora osoba boi się, jak przebiegnie późniejsze życie jej małego jeszcze dziecka, które będzie musiało wychowywać się bez mamy/taty. 5. Obawa przed śmiercią dziecka Obawiać można się tego, jak rodzina poradzi z naszym odejściem, ale również śmierci bliskich, zwłaszcza dzieci, kojarzonych z niewinnością, bezbronnością. U młodego, szczęsliwego rodzica może pojawić się lęk, że jego dziecko umrze, nie będzie mu dane nacieszyć się życiem. Strach przed śmiercią często występuje u dzieci w wieku 6-7 lat. Jest on jednak wolny od towarzyszącym dorosłym lęków związanym z wierzeniami, ewentualną pośmiertną karą za grzechy. Dziecko obawia się trudnego do wyobrażenia stanu nicości i nie potrafi do końca zrozumieć, co może go spowodować. Jeszcze mniejsze dzieci - w wieku do około 14 miesięcy - nie potrafią zrozumieć, że jeśli ich główny opiekun na jakiś czas odejdzie, to wróci. Dla nich to odejście jest równoznaczne ze śmiercią mamy i taty, z pozostawieniem na zawsze. To tzw. lęk separacyjny. Tanatofobia: objawy Kiedy lęk przed śmiercią zaczyna przybierać postać tanatofobii? Gdy widok witryny zakładu pogrzebowego, karawanu, zniczy, wieńców, konieczność udziału w pogrzebie, wizyta na cmentarzu, a nawet przypadkowo zobaczony w telewizji program o np. balsamowianiu zwłok czy pracy patologa sądowego, wywołuje takie reakcje jak: duszności; kołatanie serca; nadpotliwość; przyspieszony oddech; trudny do opakowania, paniczny lęk. Tanatofobia objawia się również: unikaniem za wszelką cenę wyżej wymienionych miejsc; ukrywaniem swoich obaw przed otoczeniem; nieustannym myśleniem o śmierci, nawet bez kontaktu z wyżej wymienionymi czynnikami i pojawiającymi się w związku z tym trudnościami w codziennym funkcjonowaniu; błyskawicznym powiązywaniu informacji o chorobie bliskiej osoby czy dalszych znajomych z nieuniknioną na jej skutek, w mniemaniu osoby mającej fobię, śmiercią. Tanatofobia: leczenie Osoby panicznie bojące się śmierci zazwyczaj unikają rozmów na ten temat z innymi osobami, jednak jeśli chcą odzyskać radość życia, warto by samodzielnie szukały pomocy. Pomocna będzie wizyta u psychiatry bądź psychoterapeuty. Psychiatra diagnozuje problem, a psychoterapeuta prowadzi późniejszą terapię. Nie ma co się obawiać wizyty i opowiadania o swoim problemie - w końcu zanim ta wywołująca obawy śmierć nastąpi, warto jednak spróbować cieszyć się życiem.
– jest dla nich ważne, w czym będą pogrzebane; – nie chcą, aby robiono sekcję ich zwłok; – nie jest im obojętne, co się stanie z ich ciałem po śmierci; – boją się myśli o spaleniu swego ciała po śmierci. 5. (L5) lęk przed życiem po śmierci Osoby lękające się swego życia po śmierci:
zapytał(a) o 21:47 Czy strach przed śmiercią ma sens? Przecież i tak czeka ona każdego z nas... Czy jest się czego bać?Tak się zastanawiam, bo chcę popełnić samobójstwo, ale , heh:/ Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 22:17 Moim zdaniem wraz ze śmiercią nasze życie się kończy. Nie ma sensu bać się śmierci, bo kiedy żyjemy śmierci nie ma. Kiedy jest śmierć nie ma nas."Tak się zastanawiam, bo chcę popełnić samobójstwo, ale , heh:/"Człowiek w takich wypadkach kieruje się instynktem przeżycia, dlatego tak trudno się zabić. Oczywiście, że ma sens. Bez niego padalibyśmy jak muchy w ogóle nie dbając o to, by troszczyć się o własne bezpieczeństwo. Możliwe, że kiedyś żyli ludzie, którzy nie posiadali strachu przed śmiercią. Gdzie są teraz? Nie mówiąc, tylko strach przed śmiercią motywuje nas do jak najwydajniejszego życia, do rozwoju. Ktoś może mówić, że i tak umrzemy. Racja, ale to nie odbiera wartości życiu, wręcz przeciwnie. Gdybyśmy byli nieśmiertelni życie nie było by żadną wartością. Jaką wartość mają np. paznokcie? Żadną, każdy je ma. Śmierć nadaje sens życiu, sama będąc wartością negatywną stawia życie na przeciwstawnym, pozytywnym biegunie. Strach przed śmiercią jest tyle naturalny co bezsensowny. Wszak dotyka to każdego, a po śmierci możemy liczyć na zbawienie i życie samobójstwo to zło, i rzecz bezsensowna jeszcze bardziej, szczególnie, że to tylko kaprys głupiej nastolatki nieumiejącej docenić tego co ma! blocked odpowiedział(a) o 20:00 kilka razy i ja o tym myślałem, ale doszedłem do wniosku, że życie jest zbyt cenne, bo co zabije się i koniec. Głupio tak. Kilka rzeczy jednak daje radość i dla nich warto żyć:) A kto wie czy w przyszłości nie czeka mnie coś jeszcze lepszego.. Ważne żeby mieć cel w życiu Nie życie to najlepsze co mogłaś dostać fℓунιgн odpowiedział(a) o 21:57 Moim zdaniem nie, gdyż strach przed śmiercią to według mnie to samo co strach przed całym życiem ponieważ pod koniec i tak cie to czeka. A więc tak naprawde całe życie będziesz żyć w strachu. Jesajdu odpowiedział(a) o 22:08 Nie ma. Gdyby był i każdy człowiek myślałby tylko o tym, że umrą nikt by nic nie osiągnął. Bo po co? I tak kiedyś zginą. blocked odpowiedział(a) o 22:16 nie! śmierć czeka każdego z nas i niema się co bać! Nie, tak czy siak do każdego strach przed sposobem w jaki się umrze to co z tym samobójstwem to nie jest mają na pewno większe problemy od Ciebie i jakoś żyją. Może i nie ma, bo tak jak napisałaś ,, każdego z nas to czeka ", no ale strach jest nieunikniony. Zawsze człowiek boi się tego, czego nie zna. A śmierci nie znamy. Nie wiemy jak to jest, co tam jest itd. A Tobie radze Psychologa. blocked odpowiedział(a) o 18:55 Moim zdaniem nie ma sensu. Chociaż z drugiej strony człowiek boi się tego, co jest mu nieznane. Jednak całe swoje życie mamy na to, by się do śmierci chyba nie ale i tak nie wiadomo co nas w życiu czeka zawsze warto zaczekać może będziesz miliarderką może nie ,, sprawić by liczył się każdy dzień '' moni3ka odpowiedział(a) o 21:52 Dlaczego chcesz sie zabić.?To nie ma sensu...[CENZURA] zycie nie ma senu... chcesz popełnić samobójstwo i informujesz wszystkich o tym na forum w internecie? aha, brawo... i tak zdechniemy, prędzej czy później. blocked odpowiedział(a) o 21:06 Jak się zabijesz to będzi ejedną idiotkę mniej... Uważasz, że ktoś się myli? lub
Gelotofobia lub patologiczny strach przed ośmieszeniem. Poczucie ośmieszenia to nie to samo, co strach przed zrobieniem z siebie głupka. Skrajny strach przed ośmieszeniem jest znany jako gelotofobia. Termin ten jest opisany w badaniu opublikowanym w International Journal of Development and Educational Psychology.
Jeżeli czujesz Czaplo i czujecie ogólnie strach przed atakiem to niestety ale nerwica jest w was na całego Na tym strachu ona się właśnie opiera. Co do leczenia nerwicy to najważniejsze co to wziąć sprawy we własne ręce, czyli przyjąć jakby odpowiedzialność za wyzdrowienie na siebie. Bo ogólnie możemy wyliczać czy terapia powinna trwać rok, dwa czy 7 ale nie zmieni się nic dopóki to wyliczamy a tego nie robimy. Tak naprawdę ja też nie zgadzam się z założeniem, ze terapia to co najmniej dwa lata powinna trwać. Terapia będzie trwać tyle w ile sami będziemy potrafili rozpracować swoje lęki a dokładnie w ile będziemy potrafili przełamać strach przed atakiem paniki i innymi objawami. Tak samo jest z lekami, szczerze mówiąc nie rozumiem tego jak ktoś mówi, ze leków to na razie nie potrzeba brać bo sobie radzisz samemu. Co znaczy radzenie sobie samemu przy tym, ze trzęsiemy się na mysl przed atakiem? Czyli nie radzimy sobie. Ja też się zawsze oszukiwałem, mówiąc daję sobie radę bo jeden czy dwa dni były lepsze, bo jakiś czas nie było ataku, bo w pocie czoła wyszedłem tu i tam. Być może jest to radzeniem sobie w obliczu naszego zaburzenia, ale nie jest to zdrowienie, kiedy za kołnierzem czujemy zbliżający się atak i boimy sie go jak niczego na świecie. Czyli kiedy jest dobra pora na branie leków? Jak leżymy z rozdziawioną gębą? Nie jestem zwolennikiem psychotropów ale rada, że leki to ci nie potrzebne bo jakoś tam żyjesz to nie rada tylko "gwóźdź do trumny". Ogólnie ciężko jest mając nerwice się odnaleźć w tym całym leczeniu, bo najczęściej co się słyszy to to, ze pomóc sobie możesz samemu, albo trzeba przełamać strach itp. Do tego słyszy się o jakiś terapiach, których nazwy nam na początku nic nie mówią. Ale właśnie o to chodzi z tą odpowiedzialnością za swoje zdrowie psychiczne, zamiast poświęcać czas na hipochondryczne czytanki o rakach i innych chorobach można poczytać coś o terapii. Można poczytać o lekach antydepresyjnych, jak one działają, mozna poczytać czym się leczy nerwicę, Bo zostawianie wszystkiego psychologowi i psychiatrze i załamując ręce nie pomagamy sobie. Wiele osób czeka na wizyty u psychologa z nadzieją, że on coś powie, da jakąś radę, że nagle nerwica, ataki się skończą, niestety NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO. Jak będzie coś podobnego to zostanie to nagrodzone nagrodą Nobla Jest tyle ciekawych i coś dających książek o nerwicach o pokonywaniu lęków, nalezy je poczytać, nie mówić, ze jest się już tym zmęczonym, iść na fotel do psychologa w nadziei wyspiewać wszystkie te najgorsze objawy i czekać na cud chyba. Powiem wam prawdę, to nic wam nie da, niepotrzebnie wydane pieniądze. Terapia 2 lata? Nic bardziej mylnego, terapia poznawczo-behawioralna zakłada o wiele mniej sesji, no chyba, że będziemy chodzić raz co drugi miesiąc Oczywiście można i 7 lat chodzić na nią, kiedy zaczynając terapię mówimy, że nie będziemy przełamywać ataków bo się tego za bardzo boimy i niech psycholog wymyśli inna metodę Jasne, ze są terapię co zakładają więcej lat na poczatku, analiza itp. I jesli ktoś uważa albo czuję, ze jego problemy psychiczne wynikają z problemów z dziecinstwa, brakiem miłości, problematycznymi rodzicami itd to dobrze jest i na taką terapię chodzić. Ale i tak uważam, ze jeśli męczą nas ataki paniczne i okropne lęki należy najpierw wyćwiczyć przełamywanie strachu i lęku przed tym aby to po prostu przestało się pojawiać. Czy jest to w ogóle możliwe? Tak jest. Ja ataków paniki już nie dostaję, czasem jeszcze przychodzi poczatek jakby ataku ale panika już nie wzrasta, dzięki powolnemu bardziej przełamywaniu poczułem się w końcu bezpieczny w obliczu ataków paniki i objawów nerwicy. To jest tak jak posiadanie tego tranxene, daje on poczucie bezpieczeństwa i coś jest lepiej, mnie to bezpieczeństwo rozwineło się we mnie. Czy wyzdrowiałem z nerwicy i problemów psychicznych całkiem? Nie, nie wyzdrowiałem. Kiedyś żeśmy rozmawiali o tym co znaczy wyzdrowienie. Są osoby, które chorują na nerwice mają ataki i tak naprawdę wystarczy im podjąć leczenie, i przy pozytywnym skutku po prostu zdrowieją, nerwica ich już nie dotyczy ale sa też ludzie, którzy nerwice mają jakoby we krwi, innymi słowy mają spartaczoną osobowość, od zawsze byli "tchórzami" przed chorobami, jako dzieci patrzyli czy rodzice oddychają (to tylko przykład), obawiali się ciągle czegoś, chorób, śmierci w większym stopniu niż rówieśnicy (bo obawia to się każdy). U tych osób jest gorzej trochę bo nawet po podleczeniu nerwicy, zauwazają oni, ze te objawy, ataki to tylko taki uboczny efekt ich całościowego problemu, ze są po prostu inni , ze i tak ciągle się boją tego czy owego. Jak z tym się uporać? Tego nie wiem, bo sam nalezę do tego doborowego grona. Nie mam ataków paniki, nie boję się objawów jak kiedyś, nawet depersonalizacja się zmniejszyła bo już mnie tak nie przeraża ale ciągle jest jakieś ALE. Ciągle idąc gdzieś coś załatwić okrążam budynek 17 razy zanim wejdę i jąkam się w środku bo stoi obcy człowiek, trzęsie mi się głowa, ręce, pocę się, ciągle licze wyrazy w nazwach, i cała masa różnych dziwactw. Ale jednak i tak się ciesze, ze lęki takie 24 godzinne juz nie sa dla mnie straszne ani ataki paniki, bo bez tego moge się skupić na poprawianiu innych swoich pojebców Nawet gdy wydaje ci się, że jesteś z tego drugiego grona, nie trzeba od razu wykrzykiwac pod niebiosa "dlaczego JA" itp. Po prostu pogódź się z tym, że masz taki problem i staraj się to zmienić, staraniem się zawsze się coś osiągnie. I nie pisze tego bo jestem już taki mądry i beztroski Jak kiedyś pierwszy mój psycholog powiedział mi podobne słowa co napisałem wyżej, to sobie pomyślałem "ty stara głupia pizdo co ty wiesz o lękach" Teraz myślę, że w dużej części miała rację, szkoda tylko, ze zajeło mi to 5 lat ataków paniki i lęku 24 na dobę aby to troche zrozumieć. Nie piszę tego też aby pokazać co to ja wiem i jaki jestem och i ach, bo doskonale wiem co to lęk, tego już nigdy nie zapomnę, wiem, że jest to straszne i bardzo bym chciał przekazać wam wszystkim to uczucie wewnętrznego bezpieczeństwa. Ale nie da się tego zrobić, naprawdę nie ma słów takich aby powiedzieć coś i było już dobrze i nerwica znika. Trzeba to przeżyć samemu, choćby najlepszy psycholog tłumaczył i dawał rady a my tylko słuchamy nic to nam nie da. W jednej książce kiedyś przeczytałem : "czytanie i słuchanie o sposobach radzenia sobie z lękiem i atakami paniki, nic nie da, jeśli nie będziemy tego ćwiczyli na sobie" I taka jest prawda. Czytajcie, poszerzajcie swoje informację o terapii, porównujcie co i jaka terapia dla was może być lepsza, co mozecie wziąć dla siebie, przecież można to zrobić, czesto wiecej czasu tracicie na czytaniu o rakach, zawałach, niepotrzebnie. Tak samo jest z lekami, można poczytać jak bardzo tak naprawde one psują nas samych, bo wiele osób się martwi, ze psychotropy niszczą osobowość,z mieniają itp. ostatnio przeczytałem taki tekst "czy jak zjesz kawałek czekolady to poprawia się nastrój"? Popraiwa się, cukier rośnie itd. A czy to zmienia nas samych? tak naprawdę to samo dotyczy leków antydepresyjnych, którymi leczy się nerwicę, one mają za zadanie poprawiać nastrój, nie zmieniaja niczego w nas. Owszem bywają skutki uboczne, nie mówię, że nie. Brałem około 13 leków to trochę wiem o nich. Ale i tak uważam, ze leki to nie jest wcale ostateczne zło, chociaż przyznaję, że terapia jest lepsza ale tylko pod tym względem, że możemy sami przełamywać lęki. Jednak połączenie leków i terapii może przyczynić się do jeszcze szybszego wyzdrowienia. Mam czesto, aż za często ciągle takie chwile kiedy ogarnia mnie płacz i niemoc, kiedy miałem dzień kiedy znowu głowa mi się trzęsła bo miałem rozmowe o pracy z kims obcym, bo musiałem wejśc do sklepu z tłumem i rece mi się trzęsły, bo przede mną jeszcze miliony takich prób, i tal naprawdę każdy dzień to jest dla mnie walka o normalność, mam ochote wtedy jebnąc sobie w głowę, ale skoro chce się zabić to równie dobrze moge spróbować tego czego się boję. Czas nie być całkowitym tchórzem.
Zaobserwował on u części pacjentów silny, paniczny lęk przed śmiercią. Zjawisko to nazwał tanatofobią (z gr. Thantos-bóg śmierci, phobsos-strach). Jak zwalczyć lęk przed śmiercią? Tanatofobia, podobne jak inne zaburzenia lękowe w postaci fobii, bezwzględnie wymaga leczenia. Pacjenci borykający się z lękiem przed śmiercią powinni poddać się psychoterapii. Zalecana jest
fot. Fotolia Dlaczego się boimy? Zjawisko lęku może być rozważane w różnych płaszczyznach. Najczęściej mówi się o lęku jako o zjawisku psychicznym, określając go jako „[…] przykry stan pobudzenia emocjonalnego wywołany jakimś zagrożeniem”. Pojęciem bliskim lękowi jest strach – często te określania używane są zamiennie. Zgodnie z ustaleniami psychoanalizy lęk jest odpowiedzią na niebezpieczeństwa pochodzące z wnętrza naszej psychiki, strach natomiast stanowi reakcję na realne zewnętrzne niebezpieczeństwo. W bardziej filozoficzny sposób przyczyny pojawienia się lęku opisuje F. Riemann w Obliczach lęku: Lęk pojawia się zawsze wtedy, gdy znajdujemy się w sytuacji, do której jeszcze nie dorośliśmy. Każdy rozwój, każdy krok w kierunku dorosłości jest z nim związany, gdyż prowadzi nas ku czemuś nowemu, dotychczas nieznanemu, […] w sytuacje zewnętrzne lub wewnętrzny stan ducha, których jeszcze nie przeżyliśmy i w których jeszcze siebie nie znamy. Wszystko, co nowe, nieznane, czynione lub przeżywane po raz pierwszy, niesie ze sobą, oprócz uroku nowości, chęci przygody i przyjemności, ryzyko, a także lęk. Ten obraz doskonale pasuje do rozważań na temat lęku przed śmiercią. Jednak określenie, że lęk przed śmiercią jest „lękiem przed nieznanym”, stanowi dosyć ogólną charakterystykę. Badania tanatopsychologiczne dowodzą, że jest to zjawisko bardziej złożone. Lęk egzystencjalny Szczególnym czasem kształtowania się myśli rozważającej dramat istnienia człowieka w świecie jest XX w., kiedy rozwijała się filozofia egzystencjalna. Nie znaczy to oczywiście, że wcześniej nie zastanawiano się nad ludzkim życiem. Mówi się, że również w koncepcjach Sokratesa, Augustyna, a w nowożytności Pascala pojawiały się elementy egzystencjalne. Egzystencjalizm podkreślił znaczenie takich problemów, jak: wolność, odpowiedzialność, sens życia czy śmierć. Z każdym z nich nieodłącznie związane jest pojęcie lęku, które towarzyszy człowiekowi jako istocie istniejącej w świecie. Ten lęk – ze względu na swoją specyfikę – został nazwany lękiem egzystencjalnym. Szczególnym momentem, w którym daje on o sobie znać, jest pojawienie się świadomości własnej śmiertelności. Mimo że taki typ myślenia, w mniejszym czy większym stopniu, był zawsze obecny, to jednak przez długi czas pozostawał poza głównymi zainteresowaniami myślicieli. Jako pierwszy szczegółowo egzystencjalne troski człowieka opisał – uważany za prekursora egzystencjalizmu – S. Kierkegaard. Drugą szczególnie znaną koncepcją jest filozofia Heideggera i jego określenie człowieka jako bytu ku śmierci. Inne, równie ważne i ciekawe rozważania podjął niemiecki uczony P. Tillich, który uważał, że lęk nie jest tylko rodzajem emocji, której człowiek doświadcza w określonych sytuacjach, ale jest głęboko zakorzeniony w strukturze bytowej człowieka. Doświadczyć egzystencji jako egzystencji – pisze Tillich w Pytaniu o Nieuwarunkowane – znaczy być w lęku. Egzystencja zawiera w sobie skończoność, lęk zaś jest dostrzeżeniem własnej skończoności. Według Tillicha lęk przed śmiercią przenika całą egzystencję człowieka, jest podstawowym doświadczeniem, które przybiera postać konkretnych lęków związanych z przeżywaniem codzienności. Innymi charakteryzowanymi przez Tillicha reakcjami są: lęk przed pustką i bezsensem oraz przed winą i potępieniem. Autentyczny stosunek do wszystkich rodzajów lęku to postawa męstwa, rozumianego jako afirmacja siebie mimo zagrożenia przez niebyt. Męstwo nie usuwa lęku, ale pozwala na wzniesienie się na wyższy poziom rozumienia swojego istnienia. Do lęku przed śmiercią – rozumianą jako niebyt – nie jest łatwo podejść w sposób afirmujący; jest on zbyt ogólny i nieogarniony. Stąd ten ogólny lęk przed śmiercią przekształca się w konkretny strach przed cierpieniem, zerwaniem więzi międzyludzkich, samotnością i tym, co nieznane. Konkretny strach łatwiej objąć, zrozumieć i potem – zgodnie z terminologią Tillicha – starać się afirmować. Jednak są to tylko środki zastępcze, nie niwelują tego najgłębszego, pierwotnego lęku egzystencjalnego. Czy w ogóle można więc jakoś przezwyciężyć lęk przed niebytem? Ostateczną rzeczywistością, która umożliwia człowiekowi autentyczne przekraczanie wszystkich rodzajów lęku jest – w myśl filozoficznych rozważań Tillicha – doświadczenie partycypacji w Absolucie. Trochę inaczej lęk egzystencjalny pojmuje Lévinas. Nie łączy go z lękiem przed nicością śmierci, ale raczej przed niemożliwością takiej nicości. Człowiek nie boi się więc faktu śmierci, ale raczej niemożliwości wyobrażenia sobie nie-istnienia. Sprawdź: Jak żyć po stracie bliskiej osoby? Lęk osobowościowy Szkoły psychologiczne różnie podchodziły do zagadnienia lęku, a tym samym różnie charakteryzowały lęk przed śmiercią. Freud upatrywał go w walce między ego a super ego, czego źródłem miał być lęk kastracyjny: „[…] można więc uznać lęk przed śmiercią, jak i lęk sumienia, za rezultat opracowania lęku przed kastracją”. Psychologia Junga łączy lęk przed śmiercią z procesem indywiduacji (rozwoju jaźni) – brak rozwoju duchowego prowadzi do powstawania lęku. Akceptacja śmierci, a co za tym idzie zmniejszenie lęku są charakterystyczne dla ludzi dojrzałych, którzy przeszli proces indywiduacji. Dla E. Fromma lęk przed śmiercią był związany z przyjmowaniem określonej postawy wobec życia (Fromm wyróżnił dwie zasadnicze postawy: „być” i „mieć”). Ludzie prezentujący postawę „mieć” bardziej boją się śmierci, a właściwie – jak pisze Fromm – boją się straty tego, co posiadają: ciała, własności czy tożsamości. Zmiana postawy z „mieć” na „być” łączy się automatycznie ze zmniejszaniem lęku przed śmiercią. Jeszcze inaczej mówił przedstawiciel psychologii egzystencjalnej Frankl. Dla niego lęk przed śmiercią związany jest z poziomem poczucia sensu życia. Im mniejsze zaangażowanie w życie, tym większe poczucie bezsensu oraz pustki egzystencjalnej i tym prawdopodobniejsze pojawienie się lęku przed śmiercią. Kategoria sensu była kluczowa w psychologii Frankla, również w jego tanatologicznych rozważaniach. Lęk przed śmiercią może się zmniejszać wraz ze wzrostem poczucia sensu życia. Współczesna tanatopsychologia odnosi się do wspomnianych koncepcji psychologicznych, ciągle próbując zrozumieć i opisać naturę lęku tanatycznego. Ogólnie mówi się o lęku przed własną i cudzą śmiercią oraz o lęku przed własnym i cudzym umieraniem. Specyficzną sytuacją są doświadczenia człowieka nieuleczalnie chorego, który musi się zmierzyć z myśleniem o nieuchronnie zbliżającej się śmierci. Próbując opisać specyfikę lęku przed śmiercią osób umierających, wyodrębniono trzy grupy lęków: w wymiarze fizycznym, psycho-społeczno-ekonomicznym i duchowym. Wymiar fizyczny Lęk może dotyczyć choroby (przebiegu, nieprzewidywalnych postępów, objawów, utraty zdolności samoobsługi, dokuczliwości i przebiegu terapii) oraz ciała chorego (nieprzyjemnego zapachu, wyglądu, zmian zewnętrznych na ciele związanych z chorobą). Wymiar psycho-społeczno-ekonomiczny Lęk jest związany z utratą jakości życia, możliwości decydowania o sobie, wpływania na to, co się dzieje z rodziną, z dziećmi, współmałżonkiem etc. Często lęk dotyczy możliwości utraty kontaktów społecznych (zawodowych, przyjacielskich), obawy o bycie ciężarem dla rodziny, przyjaciół lub straty dotychczasowej pozycji, niezrozumienie i odrzucenie z ich strony. Leczenie związane jest z dodatkowymi wydatkami, co może wzbudzać lęk o dalszy status ekonomiczny, strach przed byciem pozbawionym pracy. Wymiar duchowy Lęk osoby chorej śmiertelnie wiąże się z perspektywą utraty wyznawanych wartości, przedmiotowym traktowaniem i obniżeniem poczucia godności. W obliczu zbliżającej się śmierci pojawiają się pytania o sens życia i śmierci. Bilansowanie przeżytego czasu często prowadzi do przekonania, że się go zmarnowało, nie zrobiło wszystkiego, co się chciało. Lęki duchowe dotyczą także kwestii religijnych, pytań o życie po śmierci i to, co człowieka tam czeka – nagroda czy kara, a może nic. Fragment pochodzi z książki "Sens życia i umierania" Beaty Kolek (wydawnictwo Impuls, Kraków 2009). Publikacja za zgodą wydawcy. Bibliografia dostępna u redakcji. Zobacz także: Żałoba – jak przeżywamy śmierć bliskiej osoby? Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!
Zakrzepica to poważna choroba ale nie napisałeś mati nic co wskazywało by na jej ryzyko własnie u ciebie. Niektóre z czynników ryzyka zakrzepicy to: Obecność antykoagulanta toczniowego Przeciwciała antykardiolipinowe Czerwienica Nadpłytkowość (PLT powyżej 450) Zwiększony poziom PAI-1 (inhibitora tkankowego aktywatora plazminogenu
Witajcie, pisze na tym forum po raz pierwszy. Jestem teraz w bardzo ciezkim stadium choroby lekowo-depresyjnej i znalazlem post osoby k, ktora pisze o tym, ze mysli, ze to juz ostatnim dzien i wyobraza sobie, ze zaraz umrze. Ja mam dokladnie takie same mysli od kilku tygodni. Ale napisze o historii mojej choroby troche wiecej. Jako mlody chlopak bylem zawsze zdrowy i pelny energii. Pierwszy raz w wieku 18 lat zdarzylo mi sie, ze ktos dal mi do zapalenia marihuane i w domu zaciagalem sie tak mocno dotad az prawie stracilem przytomnosc i moje serce walilo 200, karetka odwiezli mnie do szpitala. Tam dostalem Lexotanil. Od tego dnia mialem stany lekowe i zaczelo sie szybkie bicie serca w sytuacjach stresu. Np. jak musialem wystapic przed publicznoiscia, czy cos przeczytac. Po paru tygodniach uspokoilo sie troche, zaczalem normalnie spac. Nigdy wiecej w zyciu nuie sprobowalem juz marihauny. Ale te objawy szybkiego bicia serca w sytuacjach stresowych zostaly. Nauczylem sie z tym zyc, przestalo mi to przeszkadzac. Zalozylem rodzine, mam dwojke dzieci i wszystko bylo super do rokuu 2000, kiedy to stracilem prace i zaczelo sie zejscie do piekla. Najpierw mialem takie lekkie scisniecia z tylu glowy, zamraczajace mnie na pol sekundy, tak jak bym mial upasc. To sie zdarzala na poczatku nieregularnie raz dwa razy w miesiacu. Ktoregos dnia zdarzylo sie w restauracji kiedy jedlismy z zona i moim synem. Zrobilo mi sie na chwile niedobrze i od tego momentu za kazdym razem jak mialem jesc nie moglem nic przelknac. Jednoczesnie zaczalem slabnac i nic nie jesc, Pojechalem jeszcze na wakacje ale nogi mialem coraz bardziej jak z waty. Potem wrocilem do domu wychodzilem jeszcze troche na dwor ale juz prawie nie jadlem, az zaczalem lezec tylko w lozku i chodzic do toalety. Przestalem tez KOMPLETNIE SPAC Lezac w lozku mileme napady superszybkiego bicia serca wydawalo mi sie, ze umieram. Sciskalo mnie w lewj nodze i w podbrzuszu tak, ze az musielem sie caly czas szczypac, to bylo straszne uczucie. To trwalo dwa trzy tygodnie. Rodzicie wreszcze zawiezli mnie doi szpitala na oddzial psychiatryczny gdie zostalem hospitalizowany. Na poczatku lezalem w lozku i pomimo grozb pielegniarek, ze musze chociaz sie troche ruszac lezalem, dostawalem jakies leki majac wrazenie co pare godzin, ze umieram. Pare razy zwlekalem sie z lozka iszukalem otwartego okna zeby wyskoczyc bo to bylo na 5 pietrze ale to na szczescie byl zamnkniety oddzial. Nic praktycznie nie jadlem. Ktorejs nocy mialem tak silny napad bicia serca i leku, ze zaczalem krzyczec, ze umieram i pielegniarka wpadla i zeby mi ulzyc podala mi 1mg Temesty leku antylekowego. To bylo jak cud. Od tego dnia zaczalem wstawac i troszke jesc i uwierzylem, ze bede zyc. Dawali mi w miedzyczasie antydepresanty Romeron, potem Deroxat i Celeste. Po dwoch tygodniach moglem juz sam normalnie chodzic i w ypisali mnie na oddzial dzienny, gdzie dochodzilem codziennie. Mialem dalej napady szybkiego bicia serca, ale tak sie cieszylem, ze moge zyc, ze jakos je opanowywalem. Po paru tygodniach odstawili mi ostatni antydepresant, a potem wraz z lekarzem w ciagu paru tygodni odstawilem Temeste, ktora jest benzodiazepina i trudno od niej sie odstawic. Ale wszystko poszlo jak z platka. Przez prawie 9 lat zylem bez zadnego nawrotu choroby jak w raju. To byly najpiekniejsze lata mojego zycia z zona i dziecmi. W 2008 stracilem prace za granica gdzie zylem i wrocielm z cala rodzina do siebie. To byl straszny stres. Przenoszenie sie i dziecie oraz zony, ktorzy nie chcieli wrcaca, spanie po 2 godziny dziennie etc...I brak pracy tutaj. Na poczatku wszystko bylo OK. Ale po paru tygodniach zaczely sie pierwsze sygnaly. Raz czy drugi scisniecie z tylu glowy. Raz czy drugi zrobilo mi sie goraco w sklepie czy w kosciele i serce znowu zaczelo szybko bic. Myslalem sobie, to normalne, po calym tym stresie musze troche odreagowac, zaczalem robic wiecej sportu, ale bylo coraz gorzej. Znowu zaczalem slabnac, nogi jak z waty, z dnia na dzien mniej sil. Porobilem wszystkie badania, oczywiscie wszystko OK. Wreszccie nadszedl ten dzien kiedy ZNOWU PRZESTALEM SPAC. Zupelna insomnia. I znowu sciski w nodze i w podbrzuszu. Znalazlem sie w szpitalu, ale nie chcieli mnie wziac na leczenie. Dostalem Temeste i zalecenie leczenia psychoterapia. Przez 4 tygodnie bralem Temeste 3 razy po 1mg dziennie, ale nic nie pomoglo. Znalazlem sie na pogotowiu, ze strasznymi lekami i sciskaniem w nodze i podbrzuszu. Zaczalem terapie w przychdnim psychiatrycznej. Dostalem najpierw Deroxat, ale efekt uboczny byl taki, ze nie zmruzylem oka i trzeslo mnie cala noc. Nastepnego dnia dali mi Remeron (antydepresant) ale po 10 dniach i podniesieniu dawki dostalem jakichs psychotycznych mysli o smobojstwie, i patrzylem tylko jak ze soba skonczyc. Na szczescie caly czas myslalem o mojej coreczce synu i zonie. Oni trzymali mnie przy zyciu. Potem jeszcze probowali Buspirone, ale mialem skoki cisnienia i nieregularne bicie serca wiec odstawilem to. Mialem tez leki na sen, ale odstawielm je po paru dniach bo nie robia roznicy, a rozwalaly mi zoladek. Czy bralem Stilnox albo Dalmadorm to i tak spie od polnocy do 3. Potem sie budze, zasypiam drugi raz i o jest koniec spania. Teraz od 2 tygodni jestem tylko na Temescie, ktora przestaje dzialac i mecze sie doczekujac do nastepnej tabletki. Oslablem tak, ze ledwo moge wyjsc zrobic kilkaset krokow a jeszcze pare tygodnin temu robilem godz. sportu dziennie. I caly czac te straszne mysli. Na cokolwiek spojrze, mam mysli, ze tam juz nie pojade, tego czy tamtego nie zrobie, ze z moimi dziecmi juz nie bede sie widzial za pare dni bo umre. Teraz staram sie stawiac sobie codziennie jeden maly cel i go realizowac. Wg lekarza ma to pomoc mi wyjsc z tego zamknietego kola. Wczoraj zrobilem 20 minut lekiiej gimnastyki w domu, ale potem bylem tak zmeczony, ze myslalem, zen padne. Teraz wiekszosc czasu spedzam albo w lozku lezac albo siedzac. To straszne starac sie nie pokazywac pèrzed dziecmi, ze jest az tak zle. To na dzisiaj tyle. Przyrzeklem sobie, ze musze z tego wyjsc. Jesli udalo mi sie w 2000 roku, musi udac sie i teraz. Ale cierpienie jest to okropne. Szczegolnie ta slabosc. Gdybym jeszcze mial wiecej sil to jezdzilbym na rowerze albo chodzil na spacery ale ta niemoc mnie zabija i powoduje mysli o smierci. Jesli macie podobne objawy, nie jestescie sami. Trzymajmy sie razem aby wyjsc z tego. M.
Slodki_malin, wiem dokładnie o czym mówisz, organizm, mózg, produkuje strach, i ten strach jest jak najbardziej REALNY ręce również sinieją, serce łomocze, to wszystko fakty, faktem jest też że oprócz chorobliwego strachu nic wiecej ci nie dolega, raczej organizm szuka powodu tego strachu, i go nie odnajduje.
Podobno wszyscy boimy się śmierci. Jedni mogą być tego strachu bardziej świadomi, u innych natomiast może być on całkowicie ukryty, często pod innymi emocjami lub automatycznymi wzorcami zachowań. Nie da się jednak ukryć faktu, że śmierć jest jedną z tych kwestii, która dotyczy absolutnie nas wszystkich. Jak pisał Seneka: „Różnimy się jedynie długością życia, co do śmierci wszyscy jesteśmy sobie równi”. Co człowiek może zatem zrobić ze strachem przed śmiercią? Jak może wykorzystać ten strach, do zwiększenia życiowej energii i codziennej uważności? Kiedy psychoterapia może pomóc w radzeniu sobie z tego rodzaju lękiem? W tym artykule podejmuję próbę odkrycia własnych odpowiedzi na powyższe pytania. Konsumpcjonizm vs. śmierć Współczesny świat z całą pewnością nie ułatwia nam radzenia sobie z tematem śmierci. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że jest wręcz przeciwnie. Jesteśmy otaczani wszelkiego rodzaju reklamami, które pojawiają się przed naszymi oczami nie tylko kiedy oglądamy telewizję lub spędzamy czas w Internecie, ale nawet wtedy, gdy wybieramy się na krótki spacer. Współczesny świat pragnie, abyśmy coraz więcej gromadzili i coraz więcej potrzebowali. Pragnie, abyśmy nie zwalniali tempa, nie zatrzymywali się, tylko dalej mechanicznie wykonywali dwie, główne czynności – pracowali i kupowali. Temat śmierci nie sprzyja natomiast pracowaniu i kupowaniu. Kiedy człowiek doświadcza zbliżenia się do ludzkiej śmiertelności, czy to własnej czy kogoś bliskiego, zatrzymuje się i czasami dokonuje refleksji, której nie dokonał jeszcze nigdy wcześniej w swoim życiu. Kiedy uświadamiamy sobie własną śmiertelność, nie chcemy już tracić czasu i energii na sprawy błahe. Ten czas który nam został, chcemy wykorzystać w najbardziej wartościowy, znany nam sposób. Czasami może to oznaczać zmianę najważniejszych aspektów naszego życia – partnera, miejsca zamieszkania czy pracy. Uświadomienie sobie własnej śmiertelności niektórzy nazywają „Przebudzeniem”. Blisko śmierci… W jakich sytuacjach może nastąpić takie zbliżenie się do „Przebudzenia”? Często są to różnego rodzaju nagłe zdarzenia w naszym życiu, jak np.: żal po stracie bliskiej osoby; choroba, która zagraża naszemu życiu lub życiu kogoś bliskiego; traumatyczne przeżycia, takie jak napad czy gwałt; utrata pracy; rozpad ważnego dla nas związku; przejście na emeryturę. Choć te doświadczenia z całą pewnością wiążą się z ogromną ilością cierpienia i często bywają bardzo trudne, to właśnie dzięki psychoterapii możliwe jest przepracowanie ich w taki sposób, aby stały się katalizatorem świadomości przemijania. Dzięki temu wcześniejszy ból i cierpienie, ma szansę przemienić się w uczucie wdzięczności za to, co jeszcze nam zostało i jak jeszcze możemy wykorzystać nasze życie. Znanych jest wiele historii ludzi, którzy dopiero po tym, jak dowiedzieli się, że są śmiertelnie chorzy, zaczęli żyć tak, jak zawsze tego pragnęli. Pewnie w wielu przypadkach zastanawiali się wtedy, dlaczego jest tak, że zaczęli żyć pełnią życia od chwili, gdy dowiedzieli się, że ich życie niedługo się skończy. Być może ten paradoks dla wielu brzmi przerażająco, ale to przerażenie jest w pełni naturalne, a co więcej, również może być dobrze wykorzystane. Każda konfrontacja ze śmiercią musi bowiem wywoływać lęk, ale warto pamiętać, że ta konfrontacja zawiera również potencjał, który ogromnie wzbogaca codzienne życie. Tym wzbogaceniem jest obecność, uważność i wdzięczność za to, co jeszcze nam pozostało. Konfrontacja z własną śmiertelnością nie musi jednak mieć miejsca tylko przypadku nagłych i nieoczekiwanych zdarzeń. Możemy samodzielnie przybliżać naszą świadomość do tematu śmierci i dzięki temu stopniowo zmniejszać nasz wewnętrzny lęk. Jest to sposób związany z techniką ekspozycji, często stosowaną w terapii behawioralnej, która polega na eksponowaniu na pacjenta sytuacji lub przedmiotów, które mimo iż w danej chwili są bezpieczne, to wzbudzają silny lęk. Co jednak można eksponować w przypadku śmierci? Taką funkcję na pewno może spełniać chociażby samo czytanie, książek lub artykułów, poruszających temat ludzkiej śmiertelności. Taka lektura może skłonić nas do dokonania całkowicie nowych refleksji odnośnie naszych wartości i życiowych priorytetów, może jeszcze bardziej uświadomić nam odwieczny fakt przemijalności wszystkiego, co nas otacza. Filozofia Nietzschego Do wartościowych refleksji może również skłonić nas tzw. idea wiecznego powrotu, którą Fryderyk Nietzsche przedstawił w swoim dziele „Tako rzecze Zaratustra”. Opisuje tam pełnego mądrości proroka, który postanawia zejść ze szczytu góry, gdzie przez długi czas żył samotnie, i podzielić się z ludźmi tym, czego się nauczył. Za swoją najważniejszą myśl uważa właśnie ideę wiecznego powrotu, którą można streścić następująco: co byłoby, gdybyś miał żyć dokładnie takim samym życiem, jakim żyłeś dotychczas, przez całą wieczność? Gdyby każdy ból i każda rozkosz, każda myśl i każde westchnienie miało cały czas wracać w tym samym porządku i następstwie – jak zmieniłoby to Ciebie i Twoje życie? Choć powyższa idea może dla niektórych brzmieć dość wstrząsająco, to mimo wszystko potrafi zwiększyć świadomość, że nasze życie jest tylko jednym, jedynym życiem jakie otrzymaliśmy, więc warto aby zostało przeżyte dobrze. Najlepiej na tyle dobrze, abyśmy byli w stanie wiecznie do niego powracać. To myślowe ćwiczenie może również pomóc w tym, aby przestać ciągle zamartwiać się błahymi i trywialnymi sprawami, które w kontekście całego naszego życia, tracą jakiekolwiek znaczenie. Jeżeli ten eksperyment myślowy wywołuje w nas ból czy żal, warto zadać sobie pytanie: co sprawia, że nie przeżywam swojego życia dobrze? Czego najbardziej żałuje w swoim dotychczasowym życiu? Oczywiście celem poszukiwania odpowiedzi nie jest pogrążanie się w żałobie, ale takie spojrzenie w przyszłość, aby za kolejne kilka lat nie spojrzeć wstecz i znów nie żałować tego, jak potoczyło się nasze życie. Być może warto zastanowić się, czy jest możliwe znalezienie takiego sposobu życia, który nie powodowałby dalszego zbierania się smutku i żalu? Chociaż kontaktowanie się ze świadomością śmierci jest trudne, to warto pamiętać, że ten kontakt może być też źródłem potężnej życiowej energii, która posiada wyjątkową moc zmiany naszego życia na lepsze. Jak pisze Irvin Yalom: „Droga do tego, żeby cenić życie, żeby odczuwać współczucie dla innych, żeby kochać coś najgłębiej, polega na świadomości, że te doświadczenia są skazane na to, aby przeminąć.” Życzę Ci zatem, abyś każdego dnia starał się być świadomym przemijalności wszystkiego, co Cię otacza. Bibliografia: I. Yalom, „Patrząc w słońce. Jak przezwyciężyć grozę śmierci”. Seneka, „Listy moralne do Lucyliusza”. F. Nietzsche, „Tako rzecze Zaratustra”. Jakub Mikołajczak – trener i psychoterapeuta w trakcie 4-letniego szkolenia we Wrocławskiej Fundacji Ochrony Zdrowia Psychicznego i Rozwoju Psychoterapii. Ukończył studia magisterskie ze specjalizacją poradnictwa i pomocy psychopedagogicznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Twórca projektu Opus Anima ( . Te wpisy mogą Cię również zainteresować:
Prawie wszystko — zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie, duma, strach przed wstydem lub porażką — wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmierci. Tylko życie jest naprawdę ważne. Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi.
Od bardzo dawna męczą mnie dziwne omamy. Widzę zjawy, słyszę głos diabła namawiający mnie do śmierci. Znajduję się na cmentarzu, widzę swój grób. To przeżycie można opisać jak coś w rodzaju snu na jawie. Jestem wszystkiego świadoma, ale nie umiem nad tym zapanować. Czy jestem chora? Czy można na to coś zaradzić? I czy jestem jakimś odosobnionym przypadkiem czy są ludzie z takimi samymi problemami? KOBIETA ponad rok temu Leczenie choroby afektywnej dwubiegunowej Witam serdecznie! Opisywane przez Ciebie objawy są dość niepokojące i wymagają diagnozy, aby ustalić ich dokładny charakter oraz przyczynę. Byłoby najlepiej, gdybyś zgłosiła się w tym celu do psychiatry. Psychiatra porozmawia z Tobą i w razie potrzeby zleci dodatkowe badania. W nasilonym lęku mogą pojawić się przemijające, krótkotrwałe złudzenia (np. cień za oknem może być interpretowany jako cień złoczyńcy). Serdecznie pozdrawiam 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Czytałam o schizofrenii i widzę, że mam kilka jej objawów - czy to może być to? – odpowiada Agnieszka Jamroży Jak pokonać strach przed śmiercią rodziców? – odpowiada Magdalena Pikulska Dlaczego mam wrażenie, że w nocy ktoś jest w moim pokoju? – odpowiada Agnieszka Jamroży Myśli samobójcze i strach przed śmiercią – odpowiada Mgr Katarzyna Kulczycka Mam duży strach w sobie, najgorzej jest nocą, nie mogę spać i boję się ciemności – odpowiada Agnieszka Jamroży Mam wrażenie, że słyszę głosy – odpowiada Lek. Jan Karol Cichecki Uporczywy lęk przed śmiercią – odpowiada Mgr Kamila Drozd Lęk przed śmiercią, moje dwa różne światy - z czego to może wynikać? – odpowiada Mgr Magdalena Boniuk Dlaczego przed zaśnięciem słyszę krzyki? – odpowiada Agnieszka Jamroży Lęk przed śmiercią u 20-latki – odpowiada Mgr Joanna Kołodziejczyk artykuły
Brontofobia jest jedna z odmian fobii. Jest to nieuzasadniony lęk i obawa przed burzą i towarzyszącym jej zjawiskom. Osoba cierpiąca na brontofobię podczas burzy może dostać ataku paniki, jeśli znajduje się sama w domu lub znajduje się w miejscu, w którym nie czuje się ona w pełni bezpieczna.
Strach przed śmiercią – co oznacza i co z nim robić? Strach przed śmiercią jest skomplikowanym zjawiskiem. Wiele osób, jeśli nawet nie większość z nas, w jakiś sposób boi się śmierci. Niektórzy boją się samej śmierci, inni boją się bolesnego aktu umierania albo tego, czy i co po śmierci na nas czeka. W wielu przypadkach jest to normalne – jeśli jednak strach jest tak silny i częsty, że wpływa na twoje codzienne życie, warto podjąć kroki w celu jego ograniczenia. Zapisz się na bezpłatną konsultację psychologiczną Rodzaje lęków przed śmiercią Istnieje wiele różnych powodów, dla których ktoś mógłby stwierdzić ogólnie, że „boi się śmierci”. Przyczyna jest tu o tyle ważna, że to konkretny aspekt lęku powinien być poddany leczeniu. Zupełnie inaczej będzie wyglądać pomoc osobie, która obawia się chorób śmiertelnych, a inaczej osobie, która nie chce zostawić rodziny bez opieki. Przyjrzyjmy się niektórym najpowszechniejszym rodzajom lęków przed śmiercią. Strach przed nieznanym Częścią ludzkiej natury jest chęć i dążenie do jak najlepszego poznania i zrozumienia otaczającego nas świata. Tego, co dzieje się po śmierci, nie można jednak jednoznacznie udowodnić, sprawdzić, ani wiedzieć na pewno, jak to jest umierać. Śmierć pozostaje ostateczną nieznaną. Jest to oczywiste, ponieważ nikt nie jest w stanie opowiedzieć nam, co naprawdę dzieje się po naszym ostatnim oddechu. Taki lęk przed śmiercią można porównać do lęku przed ciemnością – który często okazuje się nie lękiem przed samym brakiem światła, a obawą o to, co w tej ciemności może się kryć. Brak wiedzy o śmierci i umieraniu związany jest z jeszcze jedną sprawą – trudno się na coś takiego przygotować. Dotyczy to także nie tylko naszego żywota, ale i śmierci bliskich nam osób. Dlatego właśnie często pojawia się też lęk przed nagłą śmiercią. Śmierć, na przykład na skutek wypadku, jest o tyle trudniejsza do przyjęcia, że zdaje się niesprawiedliwa i niespodziewana. Strach przed utratą kontroli Podobnie jak naturalnie poszukujemy wiedzy, tak i dążymy do pozyskania i utrzymania kontroli nad naszym życiem. Jednak śmierć zdecydowanie wykracza poza nasze granice kontroli. Osoby, które boją się śmierci, z powodu ryzyka utraty kontroli, mogą próbować zapanować nad wszelkimi ryzykami, jakie mogą śmierć wywołać. W niektórych wypadkach może to przerodzić się nawet w nerwicę natręctw, a także hipochondrię i ekstremalne (nadmierne) dbanie o zdrowie. W ekstremalnych przypadkach mogą pojawić się także urojenia na tle zagrożeń wobec życia. Lęk przed bólem i chorobami Niektórzy ludzie z pozornym strachem przed śmiercią tak naprawdę nie boją się samej śmierci. Boją się natomiast okoliczności, które często otaczają akt umierania. Mogą bać się trudnego do wytrzymania bólu, wyniszczającej choroby, niesamodzielności, a nawet związanej z nią utraty godności. Ten strach jest powszechny u wielu zdrowych osób, ale można go także zauważyć u pacjentów cierpiących na śmiertelne choroby i osoby w podeszłym wieku. Obawa o byt rodziny Jeszcze innym rodzajem obaw jest strach o to, co spotkałoby ich rodziny po ich śmierci. Szczególnie dotyczy to osób, które pod swoją opieką mają inne osoby, na przykład małe dzieci. W niektórych przypadkach jest to bardzo uzasadniona obawa – zdarza się przecież, że jedna osoba jest „żywicielem” całej rodziny. Zdarza się także lęk u osób młodych i silnych o pozostawienie po sobie owdowiałego małżonka. Lęki związane z wiarą Strach wielu ludzi przed śmiercią jest związany z ich przekonaniami religijnymi. Niektórzy myślą, że wiedzą, co się stanie po śmierci, ale martwią się, że mogą się mylić. Inni natomiast wierzą, że droga do zbawienia jest bardzo wąska i obawiają się, że ich błędy mogą spowodować, że zostaną na wieczność potępieni. Jeśli strach przed śmiercią ma podłoże religijne, często pomocne jest poszukiwanie dodatkowej porady u własnego przywódcy religijnego, ale również zwrócenie się do profesjonalnego specjalisty zdrowia psychicznego. W tej kategorii zaobserwować możemy jeszcze inny aspekt – wiele osób uważa, że śmierć jest ostatecznym końcem i nie ma po niej nic więcej. Osoby takie mogą bać się po prostu „zniknięcia” i nie pozostawienia po sobie niczego. Mogą także obawiać się przedwczesnej śmierci i niewykorzystania jedynego czasu na życie, jaki mają. Więcej o stanach lękowych Lęk przed śmiercią u dzieci Strach dziecka przed śmiercią może być druzgocący dla rodzica, ale w rzeczywistości może być zdrową częścią normalnego rozwoju dziecka. Dzieciom na ogół brakuje mechanizmów obronnych, przekonań religijnych i zrozumienia śmierci, które pomagają osobom dorosłym sobie poradzić. Nie rozumieją też w pełni koncepcji czasu, co utrudnia im zaakceptowanie, że bliscy im ludzie kiedyś odejdą na zawsze. Czynniki te mogą prowadzić dzieci do mętnej, a czasem przerażającej koncepcji, co to znaczy być martwym. Szczególnie trudne może być dla dziecka pierwsze zetknięcie ze śmiercią – śmierć dziadków, czy nawet rodzinnego zwierzątka to dla młodej osoby lub małego dziecka duża i niezrozumiała zmiana. To, czy strach kwalifikuje się jako fobia, zależy od jego nasilenia i czasu trwania. Decyzja o takiej diagnozie leży w rękach specjalisty. Godzenie się ze śmiercią Śmierć czasem przychodzi niespodziewanie i zabiera osoby młode i zdrowe, generalnie każdy z nas zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności. Możemy także spodziewać się, że ta śmierć nadejdzie w wieku podeszłym. Czy to oznacza, że osoby starsze są pogodzone z własnym końcem życia? Ciekawą teorię wysnuł Erik Erikson – psycholog rozwoju człowieka. Jego zdaniem każdy człowiek w procesie własnego rozwoju przechodzi przez różne fazy i tak zwane kryzysy rozwojowe. Kryzysy mogą zostać rozwiązane pozytywnie lub negatywie. Ostatnim takim kryzysem, nadchodzącym w wieku podeszłym jest konflikt „integralność kontra ego”. Według Eriksona integralność to taki stan, który osiąga osoba starsza, która podsumowując swoje dotychczasowe życie, widzi w nim sens – i się z nim godzi. Przeciwieństwem tego są osoby, które postrzegają swoje życie jako nieudane i stracone. Zgodnie z tą teorią na osoby, które osiągnęły stan integralności w wieku podeszłym, dużo mniejszy wpływ ma lęk przed śmiercią, ponieważ koniec życia jest widziany jako naturalna kolej rzeczy. Wszystko o nerwicy lękowej Jak poradzić sobie z lękiem przed śmiercią? Ogólnie rzecz biorąc, strach przed śmiercią nie jest jednoznacznym sygnałem jakiegokolwiek zaburzenia. Kiedy boimy się śmierci, często działamy ostrożniej i podejmujemy odpowiednie środki zabezpieczające, aby zminimalizować ryzyko. Efektem mogą być rozsądne działania, takie jak zapinanie pasów bezpieczeństwa lub korzystanie z kasków rowerowych. Zdrowy strach przed śmiercią może nam również przypominać, aby maksymalnie wykorzystać czas naszego życia i docenić wszystkie jego aspekty. Z drugiej strony strach przed śmiercią może czasem okazać się tak silny, że zakłóca całkowicie życie codzienne. Ten intensywny, często irracjonalny strach przed śmiercią, znany jako tanatofobia, może pochłonąć czyjeś myśli. Może nawet wpływać na najbardziej podstawowe decyzje, jakie podejmują, takie jak unikanie wychodzenia z domu, czy przesadne unikanie jakichkolwiek chorób i schorzeń. W takim wypadku należy podjąć kroki, aby taki lęk leczyć, by obawa przed śmiercią nie wyparła radości z życia. Co można zrobić, by oswoić lęk przed śmiercią? Uzyskanie pomocy specjalisty. Jeżeli lęk przed śmiercią jest tak silny i wszechogarniający, że utrudnia normalne codzienne funkcjonowanie, to jest to zdecydowanie sprawa, której przydałaby się konsultacja specjalisty zdrowia zrozumienia. Choć śmierci nie da się poznać za życia, to nie bez powodu od tysięcy lat filozofowie o niej rozprawiają. Tego typu przemyślenia, czy samo zapoznawanie się z myślami filozoficznymi może dać namiastkę „oswojenia” samej śmierci. Dobrze może się też tu sprawdzić zagłębienie się w religię osoby wierzącej, która często daje pewne wskazówki i ukojenie dotyczące umierania. Skupienie się na relacjach. Szczególnie kojące może być dbanie o relacje ze swoimi potomkami, aby uspokoić swoje myśli o ich zaradności oraz zauważyć jak wiele po nas pozostaje. Rodzina jest niejako „przedłużeniem” naszego życia i pamięci o nas. W obecnych czasach jest więcej niż kiedykolwiek możliwości pozostawienia trwałego dziedzictwa naszym dzieciom i wnukom. Możesz spróbować nagrywać filmy dla przyszłych członków swojej rodziny, albo założyć dziennik wypełniony własnymi przemyśleniami, które pozostaną w rodzinie na długi sprawy. Choć ta porada brzmi jak żegnanie się z życiem, to jest to rozsądna decyzja nawet u osób w kwiecie wieku. Poczucie, że po naszej śmierci rodzina będzie miała dostęp do wszystkich istotnych informacji może zadziałać bardzo kojąco. Odreagowanie humorem. W niektórych przypadkach do oswojenia śmierci dobrze sprawdza się podejście z humorem. Nie mówimy tu koniecznie o czarnym humorze i drastycznych wizjach, ale odebraniu koncepcji śmierci tak niepokojącego kształtu. Odnalezienie ukojenia w sztuce. Śmierć jest rzeczą tajemniczą i często oddanie się pracy twórczej pomaga na zdrowe wyrażenie swoich emocji i ukojenie lęku. Niejednokrotnie lęk przed śmiercią był inspiracją dla wielu malarzy, czy kompozytorów – dlaczego by niepójść w ich ślady? Podsumowanie Naturalne jest martwienie się o przyszłość naszą i przyszłość naszych bliskich. Jednak jeśli strach przed śmiercią utrzymuje się przez długi czas lub znacząco wpływa na jakość codziennego życia, warto porozmawiać na ten temat ze specjalistą. Istnieje wiele sposobów na przezwyciężenie lęku przed śmiercią. Specjalista do spraw zdrowia psychicznego będzie w stanie udzielić wskazówek i wsparcia podczas tego procesu. Jak możesz sobie pomóc Źródła Solecka G., (2011) Lęk tanatyczny, Pielęgniarstwo i Zdrowie Publiczne 2011, 1, 3, 251–257Jastrzębski J., (2001) Emocjonalne i religijne uwarunkowania lęku przed śmiercią u młodzieży akademickiej, Studia Psychologica nr 2, 83-102Żemojtel-Piotrowska M., Piotrowski J., (2009) Skala lęku i fascynacji śmiercią, Polskie Forum Psychologiczne, 2009, tom 14, numer 1, s. 90-109Langner T. S., (2002) Choices for Living: Coping with Fear of Dying, Nowy Jork: Kluwer AcademicFirth-Cozens J., Field D., (1991) Fear of death and strategies for coping with patient death among medical trainees, British Journal of Medical Psychology Volume 64, Issue 3 Polecane artykuły
Tanatofobia to chroniczny, przesadny lęk przed śmiercią. Jego objawy podobne są do symptomów innych zaburzeń lękowych. Fakt, że ludzie obawiają się śmierci, jest najzupełniej naturalny. Jednak w tanatofobii strach jest tak nasilony, że utrudnia normalne funkcjonowanie i odbiera radość życia. Nazwa „tanatofobia” wywodzi się
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-05-30 15:13:37 Klaudyna81 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zawód: plastyk Zarejestrowany: 2012-05-30 Posty: 36 Wiek: 31 Temat: obsesyjny lęk przed śmiercią Wiem, że przede mną już ktoś tu o tym pisał. Przeczytałam, ale ja mam inny problem. Moje lęki związane ze śmiercią zaczęły się w wieku kilkunastu lat i nie były związane z żadnym wydarzeniem, nikt bliski mi nie umarł. Od tamtej pory miewam stany lękowe, napady panicznego strachu przed śmiercią i jej niuchronnością. Towarzyszą mi codziennie. Obecnie mam 30 lat. Często przed zaśnięciem nagle uświadamiam sobie, że kiedyś umrę i nie ma przed tym ucieczki. Zaczyna mi walić serce, czasem na chwilę tracę oddech. Próbowałam sobie jakoś pomóc. Byłam u psychologa, księdza, bioenergoterapeuty. Psycholog powiedział, że lęk przed śmiercią to lęk przed życiem. Ksiądz, że powinnam się więcej modlić i nie myśleć o głupotach. Bioenergoterapeuta stwierdził, ze pewnie w poprzednim życiu popełniłam samobójstwo. Żaden z tych "specjalistów" mi nie pomógł, a naprwdę ciężko z tym żyć. Czasem mam napady lęku kilka razy dziennie. Już nie wiem, co robić. Hmm........... 2 Odpowiedź przez Kaja74 2012-05-30 18:56:13 Kaja74 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-15 Posty: 1,054 Wiek: 36 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąNa Twoim miejscu poszłabym do psychiatry, bo jeśli ataki lęku miewasz kilka razy dziennie, to możesz wykończyć się jestem lekarzem, ale chorowałam na nerwicę dziś mi został lęk przed zaśnięciem, ale jako osoba, która cały czas musi wszystko (siebie) kontrolować, to jest to (chyba ?) zrozumiałe U mnie ataki lęku minęły same, bo nauczyłam się kilku technik radzenia sobie z nimi...Wiesz, że ataki paniki, mimo okropnych objawów somatycznych, najczęściej nie zagrażają naszemu życiu.. 3 Odpowiedź przez manda26 2012-05-31 17:27:59 manda26 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-16 Posty: 129 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąTylko psychiatra moze ci to co powiedzial ksiadz,to nic zawsze radza wszystko modlitwa bylby wtedy piekny...Czlowiek sie przyjdzie poradzić a on takie glupoty gada,eh...tak mnie to jakos sie na wizyte u psychiatry i nie samo nie przejdzie. 4 Odpowiedź przez missnowegojorku 2012-05-31 18:00:43 missnowegojorku Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-19 Posty: 5,674 Wiek: 49 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąA z porady psychologa korzystałaś jednorazowo czy chodzisz na terapię? 5 Odpowiedź przez Catwoman 2012-06-02 09:16:34 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąja miałam kiedyś identycznie....a totalny spokój odzyskałam w....Bogu:) Kiedy go poznałam, zaprosiłam do swojego życia, otrzymałam wielką nadzieję na coś zupełnie innego niż tutaj to przyziemne zycie:) I od tego momentu czy zyje czy umrę -jest mi wszystko jedno, lubie i jeden plan i drugi bo wiem, że to, że mój organizm przestanie pracować, nie znaczy ,że nie odzyskam mojego zycia: odzyskam i to o NIEBO lepsze niż to tutaj:) 6 Odpowiedź przez spirytysta 2012-06-02 20:12:15 spirytysta Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-02 Posty: 5 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Catwoman ma rację. Żeby zdobyć sobie spokój duszy, należy tego spokoju aktywnie poszukiwać, a nie uciekać i chować głowę w piasek. Śmierć jest naturalnym procesem biologicznym, którego nikt z nas nie uniknie, dlatego warto wziąć się w garść i spróbować zrozumieć jaki jest sens naszego życia i dlaczego musimy umierać. Warto wiedzieć, że na różne pytania egzystencjalne ludzie w rozmaity sposób odpowiadali na przestrzeni wieków - dobrym pomysłem jest np. poczytanie sobie czegoś z historii filozofii i doktryn religijnych, a następnie wyrobienie sobie dojrzałego, własnego zdania na te sprawy. Tak w ogóle bardzo polecam książki anthony'ego de mello, np. przebudzenie, śpiew ptaka "Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo" - Allan Kardec 7 Odpowiedź przez kms33 2012-06-03 03:46:47 kms33 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-27 Posty: 112 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąA ja jak zasypiam myślę tylko a może już się nie obudzę. A jak się obudzę znowu ta męka co wczoraj. 8 Odpowiedź przez Marta_M 2012-06-03 11:02:56 Marta_M Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-07 Posty: 103 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią"Klaudyna81" -> powiedz, czy byłaś u psychologa jednorazowo czy chodzisz regularnie na jakąś terapię? Pozostałymi dwoma wytłumaczeniem, które uzyskałaś (ksiądz i bio.) się nie przejmuj. Pamiętaj, że śmierć jest naturalnym procesem. Myślę, że po prostu zbyt dużo o tym myślisz i sama zapędzasz się po trochu w taki kąt. Myśl o tym przesłania wszystko inne. Oczywiste jest, że człowiek wobec nieznanego zachowuje się jak się zachowuje Jeśli natomiast przeradza się to u Ciebie w strach, który wpływa na codzienne funkcjonowanie, to uważam, że powinnam spróbować jakieś dobrej terapii, jeśli do tej pory nie miałaś z nią do czynienia. 9 Odpowiedź przez Klaudyna81 2012-06-19 11:34:03 Klaudyna81 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zawód: plastyk Zarejestrowany: 2012-05-30 Posty: 36 Wiek: 31 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią KObitki KOchane! Dzięki za odzew. Najgorsze to bycie samemu z problemem. Odpowiadając na pytania: tak, miałam serię spotkań z psychologiem. NIe powiem, było fajnie, ale nie pomogło. A co do pogłębienia wiary - należałam swego czasu do oazy i dwóch stowarzyszeń religijnych. Wszystko fajna sprawa, ale nie przynosi odpowiedzi na moje pytania. Owszem, przynosi doraźną ulgę, jak tabletka przeciwbólowa, ale nie zwalcza przyczyn. Zatem - poszukuję dalej. Jak coś Wam jeszcze przyjdzie do głowy, piszcie, bo już sama nie wiem, co robić. Hmm........... 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2012-06-19 11:40:51 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,044 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Skoro tak bardzo boisz się śmierci, to zacznij tak żyć, byś odchodząc kiedyś z tego świata nie żałowała, że czegoś w swym życiu nie zrobiłaś. Innymi słowy, nie marnuj ani jednego dnia. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez Catwoman 2012-06-19 13:32:28 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąno mnie na myśl przychodzi tylko rozwijanie życia duchowego- nigdzie nie napisałam że do tego potrzebny jest jakikolwiek kościół 12 Odpowiedź przez mada77 2012-06-21 13:41:03 mada77 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-19 Posty: 291 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąRany,co za specjalisc?!Ksiedza i bioenergoterapeute wyslac w kosmos!Nie wiem,czy cie podbuduje,ale wyraze swoja ateistka i nie boje sie smierci,uwazam,ze to cos obawiam sie zycia-bo mialam je specjalisci,ktorzy sa w stanie Ci pomoc to psycholog i psychiatra-ale ich tez musisz przefiltrowac,i nie pozwalac sobie wmawiac obzdur o pomocy od jakiegos boga-ale tacy ,ktorzy sa twardo na uwierzyc w nauke,a nie para-nauke i 13 Odpowiedź przez didina 2012-06-21 19:35:35 didina Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-14 Posty: 207 Wiek: 31 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią mnie też często męczy temat śmierci... czasem leżę w łóżku i próbuję zasnąć.. a wtedy pojawiają się te myśli. O śmierci. O tym jaka jest nieuchronna i nie ma człowieka na tym świecie, na którego ona nie czeka. Jedni spotkają się z nią wcześniej, drudzy później.. ale jednak. Prawda jest taka, że na ziemi pojawiamy się tylko na chwilę.. bo czymże jest nawet i 100 lat w porównaniu do wieczności. Mnie przeraża, że od śmierci nie ma odwrotu. Nie można jej zakończyć, tak jak życia. A najgorsze, że nie wiadomo co jest po drugiej stronie.. Jako osoba wierząca, mam nadzieję, na lepsze życie po drugiej stronie Myślę, że każdy powinien w swoim życiu pamiętać o tym, że jesteśmy tutaj tylko na chwilę. Ludzie w dzisiejszych czasach o tym nie pamiętają, odrzucają myśli o śmierci- w ogóle o wszystkich sprawach niewygodnych.. liczy się tylko przyjemność i pieniądze. A przecież, jak to się mówi- trumna kieszeni nie ma. Nagi się rodzisz i nagi umierasz. Autorko- postaraj się jakoś ujarzmić te myśli. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy bezsilni. Nie ważny jest status społeczny, stan konta, czy uroda. Każdy z nas umrze kiedyś i to.. chyba jest sprawiedliwe Babcia mojego meża, przed śmiercią mówiła, że jest już zmęczona życiem - miała 87 lat, przeżyła wojnę na robotach w Niemczech, całe życie ciężko pracowała. Myślę, że w jej przypadku śmierć była zasłużonym odpoczynkiem po trudach życia. Wierzę, że jest w Niebie i odpoczywa Może czaka na swoje wnuki? Kiedyś się co trzeba żyć Głupia stałość jest ulubieńcem ciasnych umysłów*Ralph Waldo Emerson 14 Odpowiedź przez MariaK 2012-06-23 22:31:11 MariaK Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-23 Posty: 5 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąJa chciałabym tylko polecić książkę "lęk" Antoniego Kępińskiego gdzie fajnie omówiona jest specyfika tego konkretnego leku. 15 Odpowiedź przez monia...L 2013-01-05 17:33:52 monia...L Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-05 Posty: 1 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąwitam ... czytajac wasze posty odrazu kamien spadl mi z serca ze nie tylko ja mam taki problem i ze nie zwariowalam ...nikomu nie mowie o moim leku przed smiercia bo sama jestem czesto przerazona i nie wiem dlaczego mnie to dopadło bo muslalam ze jestem osoba silna psychicznie jak widac jednak nie ... ostatnio zauwarzylam ze staje sie to uciazliwe i przeszkadza mi w zyciu codziennym a co gorsza w pracy kiedy zostaje sama zaczynam myslec ... boje sie obejrzec za siebie a najgorzej jest kiedy dowiem sie o czyjejs smierci samobojczej a mialam taki przypadek kilka dni temu kiedy powiesił sie moj kolega i teraz bedzie mnie meczyc mysl dlaczego tak jest co mnie czeka itp.... czy ratuje mnie przed tym tylko terapia i leki .... moze dodam jeszcze ze w rodzinie tez byly przypadki samobojstw z czego jeden wyszedł po leczeniu niestety druga osoba nie miala tyle szczescia i czy to moze tez ma wplyw na moje leki pozdrawaim 16 Odpowiedź przez Catwoman 2013-01-05 18:17:22 Catwoman 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-07 Posty: 17,475 Wiek: XXX Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Kochani,wszyscy zatroskani umieraniem - pocieszę, ze spotka to każdego z nas Ja również miałam jako nastolatka paniczny wręcz lęk przed śmiercią-pojęcia nie mam skąd to się wzięło, ale zasypiałam dopiero gdy słońce wschodziło. Trwało to chyba z 2-3 miesiące. Dopiero pewnego dnia moja babcia mnie uspokoiła. A co powiedziała? Zaczeła od innej strony; o tym, jak fajnie byłoby już odejść, spotkać się z Jezusem Ona naprawdę ufała, wierzyła i miała wizję Raju, którą mi szczegółowo opisała, oczywiście jej wyobrażenie. I tak się rozmarzyłam, że pomyślałam sobie, że nawet jeśli umrę, to nie jest koniec I ze z Jezusem czekają mnie same dobre rzeczy. Strach minął, moja wiara wzmocniła się jeszcze mocniej, ja żyję ale gdybym...... też będzie OK 17 Odpowiedź przez oddychanie 2013-12-01 10:02:31 oddychanie Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-01 Posty: 2 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąa probowalas gleboko spokojnie oddychac przez dluzsza chwile? mi to zawsze pomagalo i pomaga:)pozdrowienia 18 Odpowiedź przez marioosh666 2013-12-01 11:02:45 marioosh666 Zbanowany Nieaktywny Zawód: anti-LGBTQQICAPF2K+ activist Zarejestrowany: 2010-11-15 Posty: 3,556 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Catwoman napisał/a:Kochani,wszyscy zatroskani umieraniem - pocieszę, ze spotka to każdego z nas Nie, nie każdego. Ja nigdy nie umrę. Jak mi się ciało fizyczne znudzi to je opuszczę, a później znajdę sobie nowe Nobody Is Born Gay - GOD 19 Odpowiedź przez Adam12 2013-12-01 15:03:00 Adam12 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-22 Posty: 1,578 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Psychiatra tu nie pomoże, psycholog też nie. Lęk przed śmiercią nie jest patologicznym zjawiskiem tylko zjawiskiem fizjologicznym!!!!!!!!!!! Tego się nie leczy, bo i po co leczyć zdrowego człowieka. Doświadczenie Catwomen jest w sumie dość częste. Tylko do tego trzeba właśnie modlitwy. Inna sprawa, że w współczesnym świecie oduczono nas "śmierci". 20 Odpowiedź przez Vian 2013-12-01 17:58:32 Vian 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-23 Posty: 6,969 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Adam12 napisał/a:Psychiatra tu nie pomoże, psycholog też nie. Lęk przed śmiercią nie jest patologicznym zjawiskiem tylko zjawiskiem fizjologicznym!!!!!!!!!!! Tego się nie leczy, bo i po co leczyć zdrowego zależy jak jest nasilony. O tanatofobii nie słyszałeś..? Oczywiście, że to się leczy. 21 Odpowiedź przez Adam12 2013-12-01 18:10:25 Ostatnio edytowany przez Adam12 (2013-12-01 18:12:21) Adam12 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-22 Posty: 1,578 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią Vivan powiem Ci tak. Od czasów Freuda psychologowie mają tendencję do wymyślania różnych fobii, część z nich istnieje część nie. Przykład tanatofobii jest właśnie takim przykładem. Wiesz - nie wiem, może jesteś psychoterapeutą - z tego co widziałem to co napisze, pewnie nie mieści się w Twoich kategoriach etycznych - ale na prawdę jak można kogoś kasować 150 złotych za godzinę to da się nawet "naukowo" uzasadnić istnienie LatającoSpagetghiiPotworofobię.....czy opisy klinicznej tzw. tanatofobii mnie po prostu nie przekonują, a nie miałem przyjemności spotkać takiej osoby. Poza tym przyjmując istnienie tanatofobii można by ją bardzo prosto "leczyć" - nie znaczy, że gdyby się zetknął z rzeczywistym żywym tanatofobem to nie zmieniłbym Antoni Kępiński Lęk - stał nie w 10 a w 100;D 22 Odpowiedź przez HerShine 2013-12-02 07:25:04 Ostatnio edytowany przez HerShine (2013-12-02 07:27:17) HerShine Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-12-02 Posty: 6 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąWidocznie myśli kierujesz nie tak jak należy? Zawalcz o siebie o swoje myśli , poszukaj spokoju w dobrej szukaj tematów związanych z śmiercią tylko z życiem. 23 Odpowiedź przez Justa89 2015-03-14 17:38:02 Justa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-03-14 Posty: 2 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąI co już dobrze?bo ja zaczełam obsesyjnie bać się śmierci. 24 Odpowiedź przez Justa89 2015-03-14 17:41:34 Justa89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-03-14 Posty: 2 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią HerShine napisał/a:Widocznie myśli kierujesz nie tak jak należy? Zawalcz o siebie o swoje myśli , poszukaj spokoju w dobrej szukaj tematów związanych z śmiercią tylko z jak tu się skupić?jak poszukać tematów związanych z życiem jak paraliżujący lęk nie daje się skupić. 25 Odpowiedź przez WiktoriaPol 2020-06-30 10:30:13 WiktoriaPol Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-30 Posty: 1 Odp: obsesyjny lęk przed śmierciąSmutne to bardzo;(. Wiesz co, czytałam świetną książkę o tym, jak walczyć ze strachem przed śmiercią, bo moja bliska osoba miała podobny problem. Ta książka bardzo nam pomogła, ale obecnie ciężko ją zdobyć na rynku. Jeśli się uda — to byłoby super. Nazywa się „Patrząc w słońce”. 26 Odpowiedź przez mama88 2020-07-11 17:03:16 mama88 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-07-11 Posty: 5 Wiek: 32 Odp: obsesyjny lęk przed śmiercią intrygując problem, że tak to ujmę Porady parentingowe - [tu był nieregulaminowy link i został usunięty przez moderatora] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
rx3K. zkwj2ea02v.pages.dev/55zkwj2ea02v.pages.dev/69zkwj2ea02v.pages.dev/57zkwj2ea02v.pages.dev/81zkwj2ea02v.pages.dev/71zkwj2ea02v.pages.dev/63zkwj2ea02v.pages.dev/26zkwj2ea02v.pages.dev/66
strach przed smiercia jest gorszy niz ona sama